PROSZĘ O PRZECZYTANIE NOTKI POD ROZDZIAŁEM! :)
"Na
bycie dzieckiem nigdy nie jest za późno, kochanie."
Mam tego już
serdecznie dosyć. Jestem traktowana jak nic nieznacząca laleczka,
którą każdy przekłada z miejsca na miejsce. Moje zdanie się
wcale nie liczy, chociaż mam już prawie siedemnaście lat. A
najśmieszniejsze jest to, że tak nie było zawsze. Tak jest od
jakiś trzech lat. Co jest tego powodem? Otóż moja mama
wzięła rozwód z moim tatą.
Kiedy tworzyliśmy
we trójkę szczęśliwą i normalną rodzinkę miałam z
rodzicami bardzo silną więź. Mówiłam im o wszystkim, oni
mówili mi, zwierzałam się im z moich problemów...
Nawet z tatą rozmawiałam o moim pierwszym pocałunku! A teraz?
Teraz to zniknęło, kiedy wyjechał do Hammond w Indiane. Ale to
nie on zawinił. Tylko mama. To ona postanowiła wziąć rozwód
z ojcem tylko dlatego, że się pokłócili. A tego powód
był jeszcze bardziej śmieszny - zaczęło się od kupna psa. Ojciec
go chciał - mama nie. Później samochód - ten wolał
taki, ona inny. Skończyło się na wyprowadzce - on chciał się
wyprowazić do jego obecnego miejsca zamieszkania, a ona do Gary, do
którego z resztą jutro jadę. Ale oczywiście, ja tu nie
miałam prawa głosu.
Wszystko byłoby
okej, bo z tatą utrzymuję stały kontakt i czasem w wakacje się
spotykamy, gdyby nie to, że mama znalazła sobie jakiegoś chłopaka.
Tom - bo tak ma na imię - jest niezwykle wkurzający. Już kiedy
pierwszy raz go zobaczyłam mi się nie spodobał. Ciągle się z nim
kłócę, o byle co. ,,Nie zakładaj tego, bo to zbyt
wyzywające”. ,,A gdzie to się wybierasz? Jest za późno”.
,,Nie podobają mi się twoi znajomi, nie możesz się z nimi
spotykać”. Och, błagam! Który rodzic teraz na to patrzy?
Jakby tego było
mało, ma córkę. Jeszcze bardziej denerwującą. Dacie wiarę?
Ten potwór zwie się Gabrielle i ma niecałe dwanaście lat.
Jak mi nie kradnie ciuchów, to podbiera kosmetyki. Jak nie to,
to grzebie w moim telefonie i w prywatnych wiadomościach. A kiedyś,
jak wróciłam do domu to dowiedziałam się, że mój
keyboard ma zniszczone cztery klawisze, a gitara pozrywane dwie
struny. Zwariować idzie, serio.
Jedynym plusem w
przeprowadzce do Gary jest możliwość częstszych spotkań z tatą
i dziadkami mieszkającymi niedaleko. A poza tym to nic. Z czego tu
się cieszyć? Zostawiam przyjaciół i znajomych. Rzucam
szkołę. Zmieniam całkiem otoczenie. Tak ciężko było mi się tu
wpasować w towarzystwo... Jestem inna. Bo kto będzie
chciał się zaprzyjaźnić z taką małą, szarą Hope?
Ach, no tak. Gdzie
moje maniery? Nie przedstawiłam się. Nazywam się Hope Johnson i za
niecałe pół roku będę miała siedemnaście lat. Jeśli
chodzi o wygląd to natura nie obdarzyła mnie jakoś specjalnie -
długie włosy żyjące własnym życiem, szczupła i niewysoka
sylwetka. Oczy mam niebieskie, usta jasne i wąskie. Jak dotąd
miałam jednego chłopaka. Nie dziwię się, że nie mam powodzenia u
płci przeciwnej...
Charakter też mam
nieszczególny. Jestem cicha, nie wychylam się za bardzo.
Nieśmiała, zamknięta w sobie, szczera, miła, bla, bla, bla...
Wiecie, jak to jest. Po prostu - jestem przeciętna. Ale nie
ciągnijmy już tego bezsensownego tematu, który i tak już
nikogo nie obchodzi.
~*~
- Jesteś
gotowa? - zapytała po raz setny mama.
- Tak,
jestem - odwarknęłam.
Wzruszyła
ramionami i wsiadła do samochodu. Tylnie siedzenie zajęłam ja, a
obok mnie usiadła Gabriella. Zaołżyłam słuchawki na uszy i
słuchałam muzyki.
- Coś
ty taka jakaś smutna? - zagadnął do mnie Tom. - Przecież niedługo
zaczniemy nowe, lepsze życie! - Zabrzmiało to trochę jak tekst z
tych tanich telenowel, które ogląda mama.
Zaśmiałam
się pod nosem złośliwie. Lepsze? Ciekawe, z której strony.
- Nie
chcesz odpowiadać, to nie - mruknął do siebie już nieco mniej
entuzjastycznie.
Jeśli
on próbuje się do mnie zbliżyć, to coś mu nie wychodzi.
Będąc na siłę miłym i uroczym zastępczym tatusiem wcale nie
poprawia sytuacji. On nigdy nie zastąpi taty. W niczym. A moja
przyszywana siostra sprawia, że wszystko jest jeszcze gorsze. Od
kiedy pojawiła się w naszym życiu ja zeszłam na drugi plan.
Czasem mam wrażenie, że ja jestem tylko po to, żeby być. Albo coś
przynieść i zająć się młodszą siostrzyczką. A mi? Nikt nigdy
w niczym nie pomoże. Jestem zdana na siebie. I choć czasem mama
daje mi nadzieję na poprawę z jej strony proponując jakieś
wspólne wyjście, oni to zaraz niszczą. Odciągają ją ode
mnie. I mam wrażenie, że robią to specjalnie...
~*~
-
Hopee... Wstawaj. Jesteśmy na miejscu.
Zamachnęłam się i udeżyłam w twarz osobę, która
wybudziła mnie z mojego pięknego snu, który ukazywał moje
wcześniejsze życie. Ja, tata i mama.
- Mamo!
Walnęła mnie! Mówiłam Ci, że nie chcę jej iść budzić!
- krzyczała Gabrielle.
Wysiadłam
z samochodu i otrzepałam się z okruszków ciastek, które
zapewne Gab jadła. Wyjęłam moje walizki z bagażnika i miałam go
zamykać, kiedy przerwali mi mama i Tom.
- Masz
coś do powiedzenia? - zapytali się mnie.
- Hm...
Pomyślmy. Nie?
- Nie
rób z siebie takiej odważnej. Przeproś siostrę. Już -
nakazała mama surowym tonem. Popatrzyłam na nich błągalnie, po
czym przeniosłam wściekły już wzrok na siostrę trzymającą się
za nos.
- Sorry
- bąknęłam w końcu. - Często mam takie odruchy, myślałam, że
już...
Urwałam
w pół zdania, bo coś, a raczej ktoś przykuł moją uwagę.
Znajoma mi osoba patrzyła się na mnie wzrokiem pełnym miłości.
Ciężko było niezuważyć szczęścia malującego się na Jego
twarzy.
- Tata!
Rzuciłam
moje walizki i torby na ziemię po czym do niego pobiegłam.
Przytuliłam go mocno.
- Co tu
robisz? - zapytałam w końcu.
- Jak to
co? Nie widzieliśmy się tyle czasu! - powiedział uradowany. - Jak
ty urosłaś! I wypiękniałaś... Masz chłopaka?
- Tato!
- przerwałam mu śmiechem. - Daj spokój. Ledwo już z nimi
wytrzymuję - skinęłam głową na ,,rodzinkę”. - Mam nadzieję,
że teraz będziemy widywać się częściej.
-
Oczywiście, że tak. Musimy jakoś nadrobić ten czas, prawda? -
uśmiechnął się. - Już się nie mogę doczekać, aż będziemy
chodzić razem na lody, place zabaw, do kina...
- Tatuś,
ja już mam prawie siedemnaście lat.
- Na
bycie dzieckiem nigdy nie jest za późno, kochanie - pocałował
mnie w czoło. - A teraz już lepiej idź, bo chyba na Ciebie czekają
- wskazał palcem na mamę, tatę i Gabrielle która obecnie
stała jak wryta.
Uśmiechnęłam
się na pożegnanie i szczęśliwa podbiegłam do moich walizek.
- To co,
jedziemy do domu? Zapowiada się naprawdę cudownie!
~~~~~~~~~~
Witam wszystkich bardzo serdecznie!
Ponoć początki są trudne, prawda? Nie wiem od czego mogłabym zacząć.
Jeśli ktoś to czyta, to wiedz, ludziku, że jest mi niezmiernie miło. Bardzo, bo ktoś postanowił wejść na tego bloga i dodatkowo dotrwać do tego momentu.
A jeszcze milej byłoby mi, gdyby ktoś zostawił po sobie ślad, na przykład w postaci komentarza lub dołączenia się do obserwatorów... :>
Coś mi niezbyt wychodzi to przywitanie, prawda? Wybaczcie, nigdy nie byłam w tym dobra.
Nie owijając dłużej w bawełnę. Jeśli chcecie zapoznać się z bohaterami - zapraszam do podstrony poświęconej im. Jeśli chcecie poznać mnie - również znajdziecie taką zakładkę.
Ogólnie chciałabym, aby czytelnicy, którzy postanowią zostać tu trochę dłużej zapoznali się z tymi wszystkimi podstronami by uniknąć niepotrzebnych pytań.
Jeżeli macie uwagi - dotyczące wyglądu, mojego stylu pisania czy czegokolwiek - piszcie! Albo sugestie. Co dodać, co odjąć - śmiało, nie gryzę.
Niedługo pojawi się playlista, ogólne mogą zajść małe, nieznaczące zmiany.
Aha! I jedna z ważniejszych informacji. Nie zrażajcie się do opowiadania po pierwszych rozdziałach, ok? Pamiętajcie, że to Michael i Hope grają tu główne role. :D
Myślę, że to tyle.
Myślę, że to tyle.
To co, widzimy się za jakiś tydzień, tak?
Pożegnam was cytatem naszego Króla. Tak, to dobry pomysł na zakończenie dzisiejszego dnia.
"To, co sprawia mi najwięcej przyjemności w występowaniu to dawanie ludziom radości.
Zwykłe wywołanie uśmiechu na czyjejś twarzy znaczy dla mnie więcej niż wszystko inne."
Malffu ♥
Super, początki zawsze są trudne.. ja też piszę, zapraszam :))
OdpowiedzUsuńJakim prawem, ja, największy czytelnik, najwierniejszy fan i best frend forewer jestem DRUGA w kolejności komentowania. .___.
OdpowiedzUsuńNIKT NIE KOMENTUJE, TERAZ JA PISZĘ!
Nie jestem pewna ile mogę powiedzieć o tym prologu, choć wiem na pewno, że dane było mi go czytać wcześniej. :D I to duuuuuuuużo wcześniej!
Wiecie, ja z Hope znamy się od dawna... A reszta bohaterów to moi znajomi, Malffu poznała ich dopiero wczoraj (pozdrawiam ogarniających XD).
Więc pomijając zaiste wspaniałość tej notki, powinnaś dostać opierdziel za nie poinformowanie mnie o nowym wpisie. Wiesz, że ja w nocy potrafię wstać, gorzej rano. :))
A teraz, już pozwalam Wam komentować, big fan już kończy swą wypowiedź, misiaki moje. Zaraz posypią się komenty, you'll see. 8)
Czekam do następnej niedzieli, moja rzodkieweczko, moja... Muffinko! TAAAK! Tak dawno tego nie używałam, ażbym zapomniała. :')
Do następnego, Muffinko.
~Martynu
Świetne, naprawdę. Czekam na dalsze części.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Metylomorfina ;)
No no! Czekam na następną część!! :))
OdpowiedzUsuńZapraszam takze do mnie <3
http://be-a-moonwalker-forever.blogspot.com/
Świetny prolog :) Zazdroszczę talentu :D Czekam z niecierpliwością na kolejną część <3
OdpowiedzUsuń+ zapraszam do mnie :)
http://michaeljacksonopowiadania.blogspot.com/
Od razu mi się podoba i od razu chcę następną część. Fabuła boska, naprawdę nigdy nie spotkałam się z takim świetnie napisanym opowiadaniem, naprawdę. Dodaję twojego bloga do "Czytanych" I będę zaglądać tutaj często. A teraz idę zaprosić cię na mojego bloga lecz w specjalnej do tego przeznaczonej zakładce :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam <3
Yeaew siada przed komputerem, czyta to cuś i co robi? Pisze komentarz. Tylko od czego zacząć?
OdpowiedzUsuńChyba od początku. So...
Od razu rzucił mi się w oczy twój styl pisania. Lekki, przyjemny. Podoba mi się.
Kolejna rzecz to akapity. Brawo, nareszcie blog, na którym są AKAPITY, A NIE SAME "ENTERY"! Gratulacje. Kolejny plus ode mnie.
Dalej; fabuła. Nie czytałam dotychczas opowiadań z Jacksonem. Może być ciekawie.
Tyle tych plusów mamy. Całkiem sporo.
Teraz przejdźmy do mniej lubianej części, jednak równie, a może i bardziej potrzebnej autorowi - błędy. Ogólnie: mało ich. Przynajmniej ja widzę ich mało. Niemniej jednak są i teraz mam zamiar kilka przedstawić:
/Kiedy tworzyliśmy we trójkę szczęśliwą i normalną rodzinkę miałam z rodzicami bardzo silną więź. / Brakuje tu przecinka. Jak myślisz, gdzie? :)
/TYLKO mama. To ona postanowiła wziąć rozwód z ojcem TYLKO dlatego, że się pokłócili. /Myślę, że widać.
/Ale oczywiście, ja tu nie miałam prawa głosu./ W tym zdaniu przecinek zmienia jego znaczenie. Z tym jednym przecinkiem ja widzę ironiczną wypowiedź, zaś z przecinkiem po "ale" (+ ten obecny, of course) sens... no po prostu bardziej pasuje do kontekstu.
/Już kiedy pierwszy raz go zobaczyłam mi się nie spodobał. Ciągle się z nim kłócę, o byle co. / - Tutaj przestawiłabym przecinek z drugiego zdania do pierwszego pomiędzy "zobaczyłam" a "mi".
/Jeszcze bardziej denerwującą. Dacie wiarę? Ten potwór zwie się Gabrielle i ma niecałe dwanaście lat./ Do czego odnosi się zdanie "Dacie wiarę?'' - do tego, że jest denerwująca czy do tego, że nazywa się Gabrielle i ma 12 lat?
/A kiedyś, jak wróciłam do domu to dowiedziałam się, że mój keyboard ma zniszczone cztery klawisze, a gitara pozrywane dwie struny. / Brakuje mi przecinka między "domu" a "to".
/Zaśmiałam się pod nosem złośliwie. Lepsze? Ciekawe, z której strony./ Ten przecinek nie pasuje mi tu. Gdyby to było pytanie - jest OK. Ale to stwierdzenie, więc przecinek jest niepotrzebny.
/Jestem zdana na siebie. I choć czasem mama daje mi nadzieję na poprawę z jej strony proponując jakieś wspólne wyjście, oni to zaraz niszczą./ Przecinek między "strony" a "proponując".
/- Mamo! Walnęła mnie! Mówiłam Ci, że nie chcę jej iść budzić! - krzyczała Gabrielle./ A po co Gabi ma gdzieś iść? Nie musi. wystarczy samo budzenie.
/Popatrzyłam na nich błągalnie, po czym przeniosłam wściekły już wzrok na siostrę trzymającą się za nos./ Literóweczka. Malutka.
/Ciężko było niezauważyć szczęścia malującego się na Jego twarzy./ Kolejna. I przy okazji błąd z pisownią "nie".
/Rzuciłam moje walizki i torby na ziemię po czym do niego pobiegłam./ Przecinek przed "po czym" się zgubił.
/ A teraz już lepiej idź, bo chyba na Ciebie czekają - wskazał palcem na mamę, tatę i Gabrielle która obecnie stała jak wryta./ Przecinek przed "która" + "Ciebie" z dużej litery. Ja wiem, że to się często tak pisze, ale w opowiadaniu nie trzeba, a nawet nie można (no chyba, że to list...). Przyznam się, że ja też czasami mam pokusę, żeby tak napisać.
Dodam, że to nie wszystkie błędy. Większość. I nie piszę tego, żeby zrobić Ci na złość - absolutnie! Jeśli chcesz, to weźmiesz pod uwagę mój komentarz. Nie - to nie. I tak nie przestanę czytać tego bloga. ;)
Pod koniec dodam jeszcze, że jestem pisarzem amatorem. No i człowiekiem. Więc mogę się mylić. Jeśli coś Ci się wydaje niewłaściwe w mojej odpowiedzi - pisz.
A teraz ogólnie - czekam na następną część. Zajrzę tu niejeden raz. No i opowiadanie leci do "Czytanych" na moim blogu. :)
Powodzenia w pisaniu!
Yeaew z r5ff.blogspot.com
PS. Jeszcze raz DZIĘKUJĘ ZA AKAPITY! :)
PS2. Nie martw się ilością tekstu, którą zajmują błędy. To nie jest wiele. Myślę, że z każdym rozdziałem będzie ich coraz mniej. Nie zrażaj się, tylko brnij do przodu!
UsuńPozdrawiam,
Yeaew z r5ff.blogspot.com
Obiecałam, więc jestem.
OdpowiedzUsuńMiło mnie zaskoczyłaś. Spodziewałam się tradycyjnej pisaniny na szybko i z błędami. Jest ich mało i widzę, że już cię niektórzy poprawiali, więc nie będę się czepiać.
Czyta się lekko i jestem pod wrażeniem. To twój pierwszy blog? Jeśli tak, to gratulacje! Ja zaczynałam znacznie gorzej, uwierz mi.
Historia z Michaelem - może być ciekawie. Mało tego, znając ciebie (dobra, twojego aska), WIEM, że będzie ciekawie. I mam głęboką nadzieję i wierzę w to, że skończysz to opowiadanie, nie zawiesisz się i przeżyjesz z blogiem miłą przygodę.
Przecież "w świecie zanurzonym w nieufności my ciągle musimy mieć siłę, by wierzyć."
Zapowiada sie interesujaco :)
OdpowiedzUsuń